niedziela, 15 maja 2011

Pamięci Piotrka "Stopy"


Rok 2007 - Pamiętam tę radość, kiedy udało mi się w końcu dostać w księgarni książkę Marcina Jakimowicza "Radykalni". Polowałam na nią od dłuższego czasu. "Radykalni", czyli poruszające rozmowy z Budzym, Maleo i Stopą o odkrywaniu żywego Boga w ich życiu. Świadectwa nawrócenia jednych z najbardziej znanych rockowych muzyków odbiły się szerokim echem nie tylko w środowisku muzycznym. Już wtedy byłam bardzo poruszona  radykalizmem Stopy, czyli Piotrka Żyżelewicza - epokowego polskiego perkusisty rockowego związanego m.in. z zespołem 2Tm2,3, Armia, VooVoo, Izrael.

"Patrzę na Jezusa na krzyżu i widzę samo miłosierdzie. Kim ja, kurczę, jestem, że ktoś za mnie umiera taką śmiercią? I co ja bym pięknego nie zrobił - Jezus umarł na krzyżu. Widzę, że ON zmartwychwstał. Doświadczyłem Go w trakcie śmierci, bo gdy moja żona umarła, ja umierałem wraz z nią. Byłem chodzącym trupem. I przyszedł Jezus, który został ukrzyżowany. Nie widziałem Go, nie wiem, jak On wygląda, ale przyszedł do mnie ze swoim pokojem, radością i przede wszystkim życiem. Dopiero teraz zacząłem żyć"- mówił Jakimowiczowi. 

Rok 2008 - Stopa razem z rodziną przeprowadzili się pod Warszawę. Rzut beretem od mojego domu. Poznałam ich wszystkich. Zżyłam się z małymi Stópkami- Zosią, Frankiem i Anielką. Niesamowite dzieciaki. Jako rodzina oraz małżeństwo bardzo mnie fascynowali, pociągali przykładem, zachwycali tym, jak żyją z Bogiem na co dzień. Cieszyłam się zawsze, kiedy mogłam ich spotkać, porozmawiać.

"Myśli moje nie są myślami waszymi, a wasze drogi moimi drogami"
Iz 55,8

27. kwietnia 2011, podczas jazdy na rowerze Piotr doznał wylewu krwi do mózgu. Jego stan był bardzo poważny. Był w śpiączce, podpięty do respiratora. Rozpoczęła się o walka o życie Stopy. Rodzina, bliscy, przyjaciele, ludzie z całej Polski i nie tylko zaczęli szturmować niebo prosząc o cud uzdrowienia.

Śmierć nigdy nie przestanie być dla mnie przeogromną tajemnicą. W nocy z 12. na 13. maja Piotrek odszedł do Pana. Podobno to wielka łaska umrzeć w tym paschalnym czasie.

Te ostatnie dni były dla mnie jak rekolekcje. Piotrku, byłeś dla mnie wielkim autorytetem. Dziękuję Bogu, że mogłam Cię poznać. To, co mogę Ci obiecać, to to, że będę walczyć o to, by być radykalną.

Ktoś pięknie napisał: Widocznie Bóg potrzebował go w swoim zespole. Od dziś, za każdym razem, gdy będzie słychać łoskot i grzmoty z nieba będzie wiadomo kto za tym stoi...


Proszę Was gorąco, Kochani o modlitwę za Piotrka oraz jego bliskich - żonę i dzieci.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz