"Eucharystia musi być centrum Twojego życia!" usłyszałam kilka
lat temu podczas szkolnych rekolekcji. Nie zrozumiałam tego do końca, ale
uznałam, że pewnie tak musi być. Jakiś czas po tym dostałam od jednego z księży
maleńką książeczkę o Eucharystii. O ciele i krwi Pana. "Jak podrośniesz do
zrozumiesz!" Trochę się wtedy oburzyłam... No, jak to!?
Od tamtej pory trochę spokorniałam. Znam już masę teologicznych
definicji, co wcale nie oznacza, że wszystko rozumiem. Rozumiem bardzo mało. Co wiem? Wiem już, że to prawda. Eucharystia musi być w centrum, ponieważ jest źródłem siły! Jest jak kostka gorzkiej czekolady w czasie sesji... :) Jak filiżanka kawy po nieprzespanej nocy. Jest jak uśmiech Przyjaciela, który
pomaga w trudnej chwili. A sam moment przyjęcia ciała Chrystusa? Jest
najświętszą sekundą każdego dnia... Nie ma piękniejszej. Co jeszcze wiem? Chyba
tylko tyle, że Jezus o stokroć bardziej chciałby być w kochającym ludzkim
sercu, niż w złotej puszcze w tabernakulum. Zrobisz coś z tym?
...
OdpowiedzUsuń