Mamy przeróżne modlitewne intencje. Od próśb o zdrowie, siłę, pomoc w zdaniu egzaminów, po znalezienie pracy oraz modlitwy o np. dobrego współmałżonka :) Mija nieraz sporo czasu - miesiąc, dwa, trzy.. rok i nie dzieje się NIC. "To bez sensu!", "Bóg wcale mnie nie słyszy!" albo "Modlitwa w ogóle nie działa..." - w chwilach frustracji i zniechęcenia myśli w głowie bardzo zgrabnie się przeplatają...
Znalazłam wczoraj maleńką odpowiedź na taki stan rzeczy w "Więziennych zapiskach" Prymasa Wyszyńskiego, w których ostatnio się zaczytuję.
"Człowiek, który mocno wierzy, tak bardzo wszystkiego się spodziewa rychło od Boga, że każda zwłoka wywołuje niepokój. Nie jest to niewiara, ale 'zaskoczenie' na punkcie konfliktu: potęga - dobroć Boga. Lękam się ludzi, którzy bardzo wierzą w skuteczność modlitwy, by nie chcieli zbyt szybkich rezultatów swej modlitwy, by w razie zwłoki z odpowiedzią Bożą nie ustali. Wiem od początku, że 'moja sprawa' wymaga czasu i cierpliwości, że będzie trwała długo. Jest Bogu potrzebna: jest nie tyle sprawą 'moją', ile sprawą Kościoła. A takie sprawy trwają długo."
Prymas Wyszyński
1 października 1953, Rywałd
Uwierz, że Bóg słyszy każdy Twój szept, a jeśli to dobre dla Ciebie, spełni każdą Twoją prośbę w najlepszym dla Ciebie miejscu i czasie. Nieraz potrzeba po prostu ciut więcej cierpliwości... Ufaj! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz