Stopy. Czasem niezbyt ładnie pachnące, często zmęczone. Delikatne, bo to właśnie one narażone są na wszelkie niebezpieczne przedmioty na drodze.
Stopy. To właśnie je Jezus umył swoim uczniom tuż przed swoją śmiercią. Chwilę przed podarowaniem im przykazania miłości.
Stopy? Miłość? Jak to połączyć?
By umyć komuś stopy trzeba się zniżyć. Musowo jest uklęknąć i usłużyć drugiej osobie. Trzeba się też przełamać, nie dla każdego może być to czynność wyjątkowo przyjemna. A mimo to Jezus zachęca nas do wzajemnego mycia sobie stóp. Myślę, że w ten sposób zachęca do miłości, do pokochania w drugim człowieku tego, co jest w nim najtrudniejsze, do zaakceptowania jego wad i słabości. Czy zdajemy sobie z tego sprawę?
Może gdy brakuje nam siły i pokory, a górę bierze egoizm warto spojrzeć w dół i spojrzeć na stopy, które przypomną, że naszym zadaniem jest kochać w drugim to co najsłabsze?